Przeczytasz w 12 min.
Przeczytano 399 razy
Ostatnia aktualizacja 2025-01-13

Jakość urządzeń elektrycznych na rynku: Jakość czy jakoś…

Jakość urządzeń do instalacji elektrycznych na rynku

Artykuł sponsorowany przez HAGER


Artykuł został opracowany w ramach kampanii społecznej Bezpieczna elektryczność. Więcej interesujących treści znajdziesz na stronie akcji.

Kwestie, które mogą znacząco wpłynąć na cenę realizacji instalacji w naszym domu, to koszt materiałów i usług.

Najczęściej zakładamy, że produkty oferowane w branżowych hurtowniach, czy to stacjonarnych, czy online, są na przyzwoitym poziomie jakościowym. Niestety sprawa nie wygląda tak różowo. Na rynku dostępna jest szeroka gama produktów różnych producentów.

Nie jest niczym dziwnym, że oferta cenowa obejmuje urządzenia i materiały zarówno relatywnie droższe, jak i te wyraźnie tańsze. Każdy z tych produktów, przynajmniej w teorii, powinien legitymować się deklaracją zgodności UE z właściwymi dla danego wyrobu dyrektywami i normami. Dodatkowo istnieje wymóg odpowiedniego oznakowania produktów.

Czy zatem możemy założyć, że produkty o zadeklarowanej przez producenta zgodności z wymaganiami rzeczywiście są jakościowo dobre? Niestety, jak pokazuje praktyka, nie jest tak pięknie. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że w produktach z niskiej półki cenowej, można niestety trafić na wadliwe produkty.

W tym momencie ktoś może mi zarzucić, że demonizuję sytuację, bo przecież instalacje elektryczne wyposażone nawet w te najtańsze elementy, jakoś tam działają… Słowo klucz to właśnie „jakoś”, które osobie niezwiązanej z branżą elektroinstalacyjną nie wyda się niepokojące. No w końcu urządzenia działają, bo są zasilane.

Czy aby tylko o to chodzi? Zdecydowanie nie. Owszem celem samym w sobie jest zasilenie urządzeń końcowych, ale… ma się to odbywać w sposób bezpieczny zarówno dla użytkowników, jak i instalacji.

To, że dany produkt posiada oznaczenie CE i Deklarację Zgodności UE, pozwala na wprowadzenie go do obrotu, ale czy gwarantuje jego jakość? Jak się już zapewne domyślacie, nie jest różowo w tej kwestii. Jednak najlepiej podeprzeć to praktyką i twardymi faktami.


Badanie jakości urządzeń elektrycznych — Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji

W ostatnich latach Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT) w ramach swojej statutowej działalności, polegającej m.in. na monitorowaniu rynku w obszarze jakości produktów i systemów, wzięła pod lupę kluczowe elementy składowe instalacji elektrycznych. Mówiąc wprost, zapewne nikt się nie spodziewał, że wszystkie przebadane komponenty spełnią pokładane w nich oczekiwania, ale… nikt nie zakładał, że będzie aż tak słabo.

Otóż po przebadaniu reprezentatywnej puli podstawowych zabezpieczeń występujących w każdej instalacji elektrycznej, okazało się, że liczba wadliwych urządzeń wyniosła jak niżej:

Dla wyjaśnienia, urządzenie elektryczne uznajemy za wadliwe, kiedy nie przeszło pozytywnie testów i prób opisanych w odpowiedniej normie produktowej. Zastosowanie miały normy wymienione w Deklaracji Zgodności UE.

Przykładowa Deklaracja i jej fragment dotyczący dokumentu odniesienia w postaci normy zharmonizowanej dotyczącej wyłączników do zabezpieczeń przetężeniowych instalacji domowych i podobnych.


normy zharmonizowane instalacja elektryczna
[1] Hager, Deklaracja Zgodności WE

Innymi słowy, skoro producent deklaruje, że wykonał dany aparat zabezpieczający zgodnie z dedykowaną do tego rodzaju urządzeń elektrycznych normą produktową, to niejako naturalnie możemy oczekiwać, że wymogi opisane w tejże normie zostały spełnione. Myślę, że podane wyżej liczby w pełni uzasadniają twierdzenie, że dla wielu (zbyt wielu) producentów wspomniana Deklaracja jest warta tyle ile papier, na którym ją wydrukowano.

Deklaracja jest wystawiana przez producenta, ale czy musi opierać się na rzetelnych podstawach, czy na nadziei, że jakoś to będzie? Niestety tylko część producentów wykonuje badania w niezależnych, akredytowanych i wiarygodnych instytucjach wystawiających aprobaty i certyfikaty.


Certyfikat zgodności wydany przez BBJ

[2] Certyfikat zgodności wydany przez BBJ

Dlaczego jakość urządzeń elektrycznych spada?

Pozostaje pytanie, dlaczego tak się dzieje. Po części motorem napędowym tej sytuacji jest nieustająca wojna cenowa. Prowadzą ją również niektórzy producenci, wprowadzając na rynek wadliwe i trudne do przetestowania towary. W efekcie instalatorzy mogą zakupić produkt wyraźnie tańszy niż od renomowanego producenta.
A co z odpowiedzialnością za takie praktyki? Niestety najczęściej nierzetelni producenci i instalatorzy unikną odpowiedzialności, a jedynym, który zostaje z tym gorącym kartoflem, jest sam użytkownik. Ale o tym nieco dalej.

Akcja Bezpieczna elektryczność

Sprawdź raport o stanie bezpieczeństwa elektrycznego w Polsce!

Wyświetl darmowy raport

Matematyka zjawiska jest banalnie prosta. Jeżeli producent poważnie traktuje swoją działalność, to nie wypuszcza na rynek bubli. Renoma jest bezcenna, ale nie darmowa. Jeśli chcesz wprowadzić na rynek produkt, to angażujesz w to cały sztab ludzi i szeroko pojęty „know-how”. Produkt przed wprowadzaniem jest testowany zarówno w laboratoriach producenta, jak i w niezależnych akredytowanych instytucjach wystawiających finalnie swoje aprobaty i certyfikaty.

Dopiero na tej podstawie wystawiana jest Deklaracja Zgodności UE i oznakowany produkt. Jeżeli w trakcie „życia” produktu zostaną w jego konstrukcji wprowadzone istotne zmiany funkcjonalne lub konstrukcyjne, cykl badań i aprobat jest wykonywany ponownie. Jakby tego było mało, na bieżąco kontroluje się jakość komponentów użytych do bieżącej produkcji oraz jakość wyrobu finalnego. Dla przykładu każdy aparat zabezpieczający schodzący z linii produkcyjnej w firmie Hager jest poddawany testom. Każdy…

W efekcie współczynnik ewentualnych reklamacji liczony jest najczęściej w ułamkach promila. Teraz już łatwo się domyślić, że dbając o wysoką jakość i produktu i bezpieczeństwo użytkowania, należy się liczyć z odpowiednio wyższymi kosztami produktu.

Niejednokrotnie czas, który mija od momentu decyzji o wyprodukowaniu danego aparatu, do czasu wprowadzenia go na rynek, to nawet kilka lat. Co robią w tym czasie producenci produktów o niskiej jakości?

Czekają na gotowca, który będzie można skopiować, minimalnie zmienić i bezkrytycznie zalać rynek tanią alternatywą. I wcale nierzadko owa alternatywa jest łudząco podobna wizualnie do pierwowzoru. I na tym owe podobieństwa się kończą. Odpowiednio zubażając konstrukcję, stosując gorsze komponenty i tworzywa, budowany jest produkt podobny, ale zdecydowanie nie pod kątem bezpieczeństwa.

Myślę, że wyniki uzyskane przez Krajową Izbę Gospodarczą Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT) w pełni potwierdzają, że takie praktyki prowadzą do zwiększenia liczby awarii, podniesienia kosztów związanych z ich usuwaniem, ale przede wszystkim, obniżenia faktycznego poziomu bezpieczeństwa.

Kto na tym zarobi, a kto straci? Myślę, że teraz już wiecie sami, że ryzyko strat spada głównie na użytkownika i pół biedy, jak będą to wyłącznie straty materialne. Więcej na ten temat w dalszej części artykułu.

Instalator instalacji elektrycznej, jaki jest, każdy widzi…

Niekoniecznie, jeśli w interakcję z elektrykiem wchodzi osoba, która na temat instalacji elektrycznej nie ma zbyt dużej wiedzy.

Jak by nie patrzeć, żeby zostać profesjonalnym instalatorem, trzeba poświęcić co najmniej kilka lat, by móc zupełnie uczciwie powiedzieć, że już zaczęliśmy ogarniać temat i mamy dobrze opanowane podstawy. Oczywiście mam tutaj na myśli instalatora o szerokim zakresie kompetencji i umiejętności.

Czy sama szkoła zawodowa, czy technikum wystarczy? Pozwolę sobie wątpić, ale to temat na osobną dysertację. Niemniej, nawet najpilniejszy uczeń, musi złapać sporo praktyki, żeby się usamodzielnić. Dobrze to widać na przykładzie młodych ludzi, którzy kontynuują tradycję rodzinną.

Im praktyka przychodzi równolegle z teorią, a jednocześnie ojciec, wujek czy nawet dziadek patrzy na ręce i nie puści fuszerki. Oczywiście nie daje to gwarancji, bo i owi nestorzy zawodu mogą mieć różne pojęcie etosu pracy instalatora.

Przy tej okazji mała wycieczka w kierunku estetyki instalacji. Z różnych stron można usłyszeć różne opinie, ale zdecydowanie mogę zaryzykować kolejne twierdzenie, które prawdopodobnie udowodni się samo.

Zdarzało mi się oglądać rozdzielnice niechlujnie wykonane, ale poprawnie działające, natomiast nie udało się trafić na rozdzielnicę schludnie wykonaną i niedziałającą. Oczywiście instalatorzy, których pracę ogranicza np. budżet dewelopera, w tym momencie zgrzytają zębami i mogą deprecjonować kwestie estetyki, ale pozwolę sobie obstawać przy swoim.

Dbając o estetykę i wysoki standard usługi, zapewniasz wymaganą jakość. Na pracach rzetelnych elektryków starej daty można się w większości uczyć geometrii, a z biegiem lat coraz częściej liczebną przewagę zyskują mistrzowie spaghetti. Pozornie to „tylko” estetyka. Ale powiedzcie to komuś, kto po jakimś czasie takie kłębowisko żmij będzie serwisował lub modernizował.

Jakie narzędzia powinien mieć instalator instalacji elektrycznej?

Kolejna kwestia to wyposażenie naszego instalatora. Nie ma się co oszukiwać, to nie są tanie rzeczy. I nie wystarczy mieć w torbie narzędziowej kilku wkrętaków i jakieś kleszcze. I to często jest kolejny papierek lakmusowy, który może wskazać fachowca z prawdziwego zdarzenia. W swojej działalności wielokrotnie spotkałem się z błędami, które wynikały z braku wymaganych narzędzi, bądź nieumiejętnego ich stosowania.

Miejmy świadomość tego, że przyzwoity zestaw narzędzi i przyrządów pomiarowych kosztuje co najmniej kilkanaście tysiaków, a nawet więcej. I co pociesza bardzo, w przypadku większości instalacji realizowanych w obiektach komercyjnych czy przemysłowych, źle wyekwipowany instalator nawet nie wejdzie na teren zakładu. Zgoła inaczej wygląda to na rynku mieszkaniowym. Nadal spora część pseudoinstalatorów z łapanki to przysłowiowa złota rączka albo „szwagier” bynajmniej elektrykiem będący.

Jeżeli zatrudnicie nawet młodego, ale doświadczonego instalatora, dysponującego wymaganym zestawem narzędzi i przyrządów pomiarowych, macie pełną możliwość skorzystania z jego profesjonalizmu. Rzeczą oczywistą jest, że trzeba takiemu człowiekowi lub ekipie fachowców godziwie wynagrodzić trud, niemałe nakłady na park narzędziowy i własne wykształcenie. Ktoś, kto to robi na przysłowiową fuchę, byle jakimi narzędziami i bez przyrządów pomiarowo-kontrolnych, swoje zarobi, a ewentualny problem zostaje wam.

Uprawnienia SEP a rzeczywistość

Przy tej okazji chciałbym poruszyć jeszcze jeden drażliwy temat. Sławne lub raczej niesławne „uprawnienia” SEP (lub podobne). Już pomijam fakt, że to nie są żadne uprawnienia, a świadectwo kwalifikacji, ale to najmniejszy problem.

Największy bowiem, to rozbieżność pomiędzy liczbą wystawianych świadectw a ilością fachowców w branży elektrycznej. Niestety absurdalna łatwość, z jaką można wejść w posiadanie tego „kwitu”, totalnie go zdeprecjonowała.

Dziś prawie każdy stolarz meblowy miewa taki kwit i oczywiście pieczątkę, żeby klepnąć kartę gwarancyjną np. płyty indukcyjnej po jej zainstalowaniu. Patologia ta wynika głównie z faktu, że instytucje czy też organizacje firmujące ten „proceder” zrobiły sobie maszynkę do zarabiania pieniążków. Konkludując, posiadanie Świadectwa Kwalifikacji traktujmy jako warunek konieczny, ale dalece niewystarczający.

Świadczenia gwarancyjne w przypadku usług instalacji elektrycznych

No, a co w takim razie ze świadczeniami gwarancyjnymi? Pół biedy, jak problemy pojawią się dosyć wcześnie i wykonawca będzie jeszcze od was odbierał telefon. Brzmi znajomo? No właśnie tak to jakoś dziwnie idzie w parze, że jak tanio, to niekoniecznie z umową, a jak bez umowy, to gwarancja na słowo honoru. A potem dewaluacja tego honoru, zmiana telefonu i kamień w wodę. Instalator, jaki by nie był, swoje zarobił, minimalizując swoje koszty, a wam zostaje problem do ogarnięcia. A można było tego uniknąć, co nieco później spróbuję wyjaśnić.

W międzyczasie proponuję lekturę artykułu „Umowa na wykonanie usług remontowych i budowlanych. Co powinna zawierać?” odpowiedź pod poniższym linkiem. Zachęcam również do przeczytania moich wcześniejszych artykułów z tematyki bezpiecznej elektryczności: Bezpieczna elektryczność - o czym warto pamiętać? oraz Wyłączniki różnicowoprądowe jako gwarancja bezpieczeństwa, czy aby na pewno?.

Źródła:

Komentarze (1)


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 19 pytań
    • 296 odpowiedzi
    • 19.6% pozytywnych ocen od użytkowników

    Gdzie można zapoznać się z wynikami badań KIGEiT ? Nigdzie, bo nie są one jawne, więc skąd elektryk ma wiedzieć, które np ograniczniki są OK a które nie. To tak na marginesie tego artykułu w którym słowo bezpieczeństwo przewija się wiele razy i praktycznie nic z tego nie wynika.

Czytaj także:

Europejskie cła na samochody z Chin. Oświadczenie dużego producenta

Europejskie cła na samochody z Chin. Oświadczenie dużego

Komisja Europejska nałożyła cła wyrównawcze na chińskie samochody e

Więcej
Fale radiowe - jak działają?

Fale radiowe - jak działają?

Poznaj zaawansowane mechanizmy działania fal radiowych i zrozum, ja

Więcej
Nowe przepisy pod standard ładowania w Unii Europejskiej

Nowe przepisy pod standard ładowania w Unii Europejskiej

Od grudnia 2024 r. wszystkie urządzenia elektroniczne w UE będą mus

Więcej
Przewodnik po złączach USB typu C

Przewodnik po złączach USB typu C

Czym jest USB-C, jakie ma możliwości i zastosowania, jak wybrać odp

Więcej
Bezprzewodowy przesył energii elektrycznej – przełom w technologii

Bezprzewodowy przesył energii elektrycznej – przełom w te

Nikola Tesla marzył o świecie bez kabli – DARPA i Raytheon realizuj

Więcej
Kraftform Kompakt VDE 17 RA 1. Niezawodne narzędzie dla profesjonalistów

Kraftform Kompakt VDE 17 RA 1. Niezawodne narzędzie dla p

Poznaj niezawodny zestaw narzędzi Kraftform Kompakt VDE 17 RA 1! 17

Więcej