Przeczytano 2 810 razy

KONKURS – Twoje pomiary, Twoja historia! 🔧⚡

Pomiar, jak pomiar... a jednak czasem potrafi zaskoczyć! 😲
A może rozbawić? 😄 Albo sprawić, że zamarłeś na chwilę z miernikiem w ręku?

Opowiedz nam o tym!
Pytamy: Jaka sytuacja związana z pomiarami elektrycznymi Cię zaskoczyła, rozbawiła albo zaciekawiła?
Opisz swoją historię i dodaj komentarz w wątku konkursowym.

🎁 Do wygrania konkretne nagrody od SONELA!
📌 1. miejsce: Cyfrowy miernik cęgowy CMP-1010
📌 2. miejsce: Dwubiegunowy wskaźnik napięcia + tester RCD
📌 3. miejsce: Wskaźnik napięcia AC VT-3

🗓 Konkurs trwa od 8 do 29 maja 2025 r.

Regulamin konkursu znajdziesz tutaj.

Najciekawsze historie nagrodzimy i – oczywiście – z uśmiechem opublikujemy 🧰😉
Do dzieła, elektryczna brać – zaskoczcie nas!

Odpowiedzi (60)


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen


    Pamiętam, jak na lekcji chemii mieliśmy przeprowadzić doświadczenie z pomiarami przewodności różnych substancji. Cała klasa była bardzo podekscytowana, a ja, jak zwykle, nie mogłam się doczekać, by zobaczyć, co z tego wyjdzie. Jeden z moich kolegów, pełen entuzjazmu, postanowił, że spróbuje użyć cytryny jako elektrody. I to właśnie wtedy wszystko się zaczęło…Włożyliśmy elektrody w cytrynę, podłączyliśmy je do miernika, a wyniki, które zobaczyliśmy, były absolutnie niesamowite! Zamiast stałej wartości, jak się spodziewaliśmy, na ekranie zaczęły pojawiać się dziwne skoki napięcia. Poczułam, że coś jest nie tak – to zdecydowanie nie było to, czego się spodziewaliśmy! Wszyscy spojrzeliśmy po sobie zaskoczeni, a ja zaczęłam się zastanawiać, co się właściwie dzieje. Okazało się, że sok z cytryny, będący kwasem, powoduje reakcje elektrochemiczne, które mogą generować napięcie. To było dla mnie coś zupełnie nowego! Byłam naprawdę zaskoczona, jak coś tak zwykłego, jak kawałek owocu, może wywołać takie efekty!


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Jedna z sytuacji, która mnie zaciekawiła, dotyczyła pomiaru napięcia w gniazdku przez początkującego elektryka, który zapomniał przełączyć multimetr z trybu pomiaru prądu na pomiar napięcia. W rezultacie doszło do zwarcia, pojawiły się iskry i wystrzelił bezpiecznik – na szczęście nikomu nic się nie stało. To zdarzenie było jednocześnie zaskakujące i zabawne (z perspektywy czasu), ale przede wszystkim przypomina, jak ważne jest skupienie i znajomość sprzętu przy pomiarach elektrycznych


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • 100% pozytywnych ocen od użytkowników

    "Zemsta czajnika"

    Podczas jednych z pierwszych zajęć w pracowni elektrycznej dostaliśmy zadanie: sprawdzić, czy urządzenia w pokoju nauczycielskim mają dobrą izolację. Wśród nich — zabytkowy czajnik elektryczny, który wyglądał, jakby pamiętał czasy Gierka.

    Jeden z kolegów, Bartek, wziął miernik i bardzo profesjonalnie podszedł do sprawy. Podłączył wszystko zgodnie z instrukcją, a my obserwujemy, jak wskazówka drga, drga… i nagle miernik wybucha iskrą, a czajnik zaczyna gwizdać, mimo że nie był w ogóle podłączony do prądu.

    Bartek krzyczy:
    — On żyje!
    A ktoś z tyłu dorzucił:
    — Frankenstein miał swoje dzieło, a my mamy Czajnikstein!

    Okazało się, że czajnik miał przebicie na obudowie i działał jak kondensator — naładował się, a potem oddał napięcie prosto w miernik. Od tamtej pory, gdy widzieliśmy jakikolwiek stary sprzęt AGD, mówiliśmy:
    — Sprawdź najpierw, czy nie ma duszy.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Podczas jednego z pomiarów w starszym budynku miałem sprawdzić poprawność uziemienia. Wszystko szło gładko, aż do momentu, gdy miernik wskazał... ujemną rezystancję! Przez chwilę poczułem się jak bohater filmu science fiction – czyżby odkryto nową formę energii? Okazało się jednak, że ktoś wcześniej „zmodernizował” instalację, łącząc przewód ochronny z neutralnym w zupełnie przypadkowym miejscu, tuż za licznikiem. Cała sytuacja, choć potencjalnie niebezpieczna, była dla mnie świetną lekcją: nawet najdziwniejszy odczyt ma swoje logiczne wyjaśnienie – trzeba tylko cierpliwości, wiedzy i... odrobiny poczucia humoru.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Nie sądziłam, że miernik elektryczny może mi uratować randkę. Serio.

    Był czwartkowy wieczór, szykowałam się na kolację z moim (wtedy jeszcze świeżym) chłopakiem. Wszystko dopięte na ostatni guzik: sukienka wyprasowana, włosy ułożone, makijaż zrobiony tak, jakby miał go przetrwać huragan. I nagle... zgasło światło. Całe mieszkanie – ciemność. A przecież miałam jeszcze podgrzać lasagne!

    Pierwsza myśl – „to pewnie korki.” Druga – „gdzie jest latarka?!” Trzecia – „zaraz tu będzie i zobaczy mnie w świetle telefonu, biegającą po kuchni z rozwianym włosem jak z horroru klasy B.”

    Ale nie byłabym sobą, gdybym się poddała. Wyciągnęłam z szuflady stary miernik, który tata mi kiedyś zostawił mówiąc: „Na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo.” No i nie wiedziałam – do dziś – że mogę się zakochać... nie tylko w chłopaku, ale i w tym małym żółtym urządzeniu.

    Wzięłam się za sprawdzanie napięcia na listwie bezpieczników (oczywiście wszystko zgodnie z zasadami bezpieczeństwa – rękawiczki, sucho, bez pośpiechu). I co się okazało? Jeden z bezpieczników był niedokręcony – jakim cudem? Nie wiem. Może karma za ostatnią pizzę z mikrofalówki.

    Dokręciłam, światło wróciło, a ja w blasku żarówek wyglądałam znowu jak człowiek. Randka się udała, lasagne była idealna, a chłopak zapytał:
    – A skąd Ty właściwie wiedziałaś, jak to ogarnąć?

    Uśmiechnęłam się tajemniczo i powiedziałam tylko:
    – Mam swoje mierniki.

    Od tamtej pory miernik ma swoje stałe miejsce w mojej szufladzie… tuż obok eyelinerów i lakierów do paznokci. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy znów uratuje sytuację.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Zaskoczyło mnie światło, a raczej... jego brak.

    Moja przygoda z pomiarami elektrycznymi, która naprawdę mnie zaciekawiła, zaczęła się niewinnie - od taśmy LED zamontowanej pod szafką kuchenną. Na początku wszystko działało perfekcyjnie: światło było jasne, równomierne, tworzyło przyjemny klimat. Z czasem jednak coś zaczęło się zmieniać. Nie drastycznie, nie nagle - ledwo zauważalnie. Codziennie zdawało się świecić... trochę mniej.

    Myślałem, że to kwestia przyzwyczajenia oka albo zmieniającego się światła dziennego. Aż w końcu, po kilku miesiącach, dotarło do mnie, że coś jest nie tak - taśma ledwo się żarzyła. Sięgnąłem po multimetr i wtedy wszystko stało się jasne (dosłownie i w przenośni). Pomiar wykazał, że napięcie na wyjściu zasilacza drastycznie spadło. Okazało się, że tani, słabej jakości zasilacz przez ten czas powoli tracił swoją sprawność, a spadek napięcia następował stopniowo - tak powoli, że niemal niezauważalnie.

    Ta sytuacja nauczyła mnie, że czasem warto zaufać nie tylko oczom, ale też miernikowi - i że dobre pomiary potrafią rozjaśnić nie tylko taśmę LED, ale i sytuację techniczną.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Raz podczas pomiaru rezystancji uziemienia na działce znajomego, licznik pokazywał praktycznie zero, byliśmy pewni, że coś się zepsuło ⚡😅Okazało się, że wbiliśmy sondę pomiarową tuż obok starego, zakopanego metalowego płotu, który działał jak gigantyczny uziom 🪓🌍Zamiast problemu z pomiarem, odkryliśmy tajne uziemienie sprzed 30 lat! Od tamtej pory zawsze sprawdzam, co jest pod ziemią zanim zacznę mierzyć 😉📏


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Mój przyjaciel to ten typ, co uważa, że miernik to dla ludzi bez instynktu, a instrukcje? Spisek mający zabić jego kreatywność. On działa sercem, intuicją i ewentualnie sztywnym palcem wskazującym. Kiedyś siadła mu lampa w łazience. Zamiast sprawdzić to jak człowiek, mówi: „Po co? Ja mam palce kalibrowane.” Jakby był jakimś elektrycznym Jedi, co wykrywa prąd po mrowieniu jąder. Wchodzi na taboret, zagląda do oprawki, robi poważną minę i mówi: „Czuję… faza jest silna w tym miejscu.”

    Wsadził palce do środka i nagle: PRASK! Gość zadrżał jak Nokia na wibracjach, podskoczył, obrócił się w locie, zleciał z taboretu jak w zwolnionym tempie z „Matrixa” i wylądował między mopem a kotem. Brwi mu się przypaliły w kształt znaku Batmana, a on wyglądał, jakby się bił z Pikachu i przegrał przez nokaut.

    I wtedy do łazienki wchodzi jego żona. Patrzy na niego . Cisza. On na podłodze dalej leży i słyszy tylko: „I znowu nie umarłeś…” - suchy komentarz, bardziej bolesny niż 230V przez paznokieć.

    Od tamtej pory, jak ktoś mówi „pomiar napięcia”, kumpel patrzy na swoją rękę, jakby to był relikt z wojny.  A ja wiem jedno – jak wygram CMP-1010, to będę go trzymał jak relikwię, żeby nigdy nie skończyć jak On. W końcu - jak mówił wujek Ben do Spider-Mana - „z wielką mocą w parze idzie wielka odpowiedzialność”. Zwłaszcza jak ta moc ma 230 woltów i czeka w oprawce lampy. :D


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Pewnego dnia robiłam pomiary w domku letniskowym znajomego. Wszystko szło sprawnie, aż do momentu, gdy napięcie między dwoma punktami wyniosło... 0 V. Sprawdzam jeszcze raz – to samo. W końcu pytam właściciela: „A zasilanie na pewno włączone?” – na co on: „A to trzeba?” 🙈

    Okazało się, że cały pomiar robiłam „na sucho”, bo ktoś zapomniał włączyć bezpieczników po zimie. Było śmiechu co niemiara, ale za to instalacja przeszła wszystkie testy – po ich włączeniu 😄


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Jedna z najbardziej zaskakujących (i trochę rozbrajających) sytuacji jaka mnie spotkała, a związana jest z pomiarami elektrycznymi to historia o... multimetrze, który został „poświęcony” w imię nauki. 😅

    Podczas zajęć praktycznych w jednej ze szkół technicznych, uczeń miał zmierzyć napięcie w gniazdku sieciowym. Zamiast ustawić multimetr na pomiar napięcia AC, ustawił go na pomiar natężenia prądu (A)... i podłączył go prosto do gniazdka 230V. Efekt? Multimetr wyparował z cichym „puff”, wyłącznik różnicowoprądowy zadziałał błyskawicznie, a nauczyciel powiedział tylko:
    „I dlatego kochamy bezpieczniki i robimy ćwiczenia z tanim sprzętem.” 🙃

    Rozbawiło wszystkich, ale też uświadomiło, jak ważna jest świadomość ustawień przyrządu – i jak szybko teoria spotyka się z praktyką (czasem w chmurze dymu).

Czytaj także:

Historia zabezpieczeń
Społeczność

Historia zabezpieczeń

No cóż dostałem taką petardę od @Piotr Bibik , więc zakładam wątek

Więcej
Pomiar
Społeczność

Pomiar

Pytanie dosyć mocno techniczne: jak w obiekcie przemysłowym wykonać

Więcej
[KONKURS] Wakacyjne #LifeHacki z Milwaukee! ☀️⚡
Społeczność

[KONKURS] Wakacyjne #LifeHacki z Milwaukee! ☀️⚡

Znasz produkty Milwaukee? A czy potrafisz spojrzeć na nie z zupełni

Więcej
Podstawy SEO dla małych firm, czyli jak zyskać klientów z sieci?
Blog

Podstawy SEO dla małych firm, czyli jak zyskać klientów z

Czym jest SEO i dlaczego jest kluczowe do skutecznego prowadzenia b

Więcej
Konkurs "Jakość połączeń"
Blog

Konkurs "Jakość połączeń"

Wracamy do Was z kolejnym konkursem! Podejmij wyzwanie eksperta Wag

Więcej
Extralink Smart Roller Blinds Motor. Rolety na Twoje zawołanie
Blog

Extralink Smart Roller Blinds Motor. Rolety na Twoje zawo

Extralink Smart Roller Blinds Motor ESH-RBM1 to kompaktowy napęd, k

Więcej