Przeczytano 2 760 razy

KONKURS – Twoje pomiary, Twoja historia! 🔧⚡

Pomiar, jak pomiar... a jednak czasem potrafi zaskoczyć! 😲
A może rozbawić? 😄 Albo sprawić, że zamarłeś na chwilę z miernikiem w ręku?

Opowiedz nam o tym!
Pytamy: Jaka sytuacja związana z pomiarami elektrycznymi Cię zaskoczyła, rozbawiła albo zaciekawiła?
Opisz swoją historię i dodaj komentarz w wątku konkursowym.

🎁 Do wygrania konkretne nagrody od SONELA!
📌 1. miejsce: Cyfrowy miernik cęgowy CMP-1010
📌 2. miejsce: Dwubiegunowy wskaźnik napięcia + tester RCD
📌 3. miejsce: Wskaźnik napięcia AC VT-3

🗓 Konkurs trwa od 8 do 29 maja 2025 r.

Regulamin konkursu znajdziesz tutaj.

Najciekawsze historie nagrodzimy i – oczywiście – z uśmiechem opublikujemy 🧰😉
Do dzieła, elektryczna brać – zaskoczcie nas!

Odpowiedzi (60)


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen


    Pamiętam, jak na lekcji chemii mieliśmy przeprowadzić doświadczenie z pomiarami przewodności różnych substancji. Cała klasa była bardzo podekscytowana, a ja, jak zwykle, nie mogłam się doczekać, by zobaczyć, co z tego wyjdzie. Jeden z moich kolegów, pełen entuzjazmu, postanowił, że spróbuje użyć cytryny jako elektrody. I to właśnie wtedy wszystko się zaczęło…Włożyliśmy elektrody w cytrynę, podłączyliśmy je do miernika, a wyniki, które zobaczyliśmy, były absolutnie niesamowite! Zamiast stałej wartości, jak się spodziewaliśmy, na ekranie zaczęły pojawiać się dziwne skoki napięcia. Poczułam, że coś jest nie tak – to zdecydowanie nie było to, czego się spodziewaliśmy! Wszyscy spojrzeliśmy po sobie zaskoczeni, a ja zaczęłam się zastanawiać, co się właściwie dzieje. Okazało się, że sok z cytryny, będący kwasem, powoduje reakcje elektrochemiczne, które mogą generować napięcie. To było dla mnie coś zupełnie nowego! Byłam naprawdę zaskoczona, jak coś tak zwykłego, jak kawałek owocu, może wywołać takie efekty!


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Jedna z sytuacji, która mnie zaciekawiła, dotyczyła pomiaru napięcia w gniazdku przez początkującego elektryka, który zapomniał przełączyć multimetr z trybu pomiaru prądu na pomiar napięcia. W rezultacie doszło do zwarcia, pojawiły się iskry i wystrzelił bezpiecznik – na szczęście nikomu nic się nie stało. To zdarzenie było jednocześnie zaskakujące i zabawne (z perspektywy czasu), ale przede wszystkim przypomina, jak ważne jest skupienie i znajomość sprzętu przy pomiarach elektrycznych


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • 100% pozytywnych ocen od użytkowników

    "Zemsta czajnika"

    Podczas jednych z pierwszych zajęć w pracowni elektrycznej dostaliśmy zadanie: sprawdzić, czy urządzenia w pokoju nauczycielskim mają dobrą izolację. Wśród nich — zabytkowy czajnik elektryczny, który wyglądał, jakby pamiętał czasy Gierka.

    Jeden z kolegów, Bartek, wziął miernik i bardzo profesjonalnie podszedł do sprawy. Podłączył wszystko zgodnie z instrukcją, a my obserwujemy, jak wskazówka drga, drga… i nagle miernik wybucha iskrą, a czajnik zaczyna gwizdać, mimo że nie był w ogóle podłączony do prądu.

    Bartek krzyczy:
    — On żyje!
    A ktoś z tyłu dorzucił:
    — Frankenstein miał swoje dzieło, a my mamy Czajnikstein!

    Okazało się, że czajnik miał przebicie na obudowie i działał jak kondensator — naładował się, a potem oddał napięcie prosto w miernik. Od tamtej pory, gdy widzieliśmy jakikolwiek stary sprzęt AGD, mówiliśmy:
    — Sprawdź najpierw, czy nie ma duszy.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Podczas jednego z pomiarów w starszym budynku miałem sprawdzić poprawność uziemienia. Wszystko szło gładko, aż do momentu, gdy miernik wskazał... ujemną rezystancję! Przez chwilę poczułem się jak bohater filmu science fiction – czyżby odkryto nową formę energii? Okazało się jednak, że ktoś wcześniej „zmodernizował” instalację, łącząc przewód ochronny z neutralnym w zupełnie przypadkowym miejscu, tuż za licznikiem. Cała sytuacja, choć potencjalnie niebezpieczna, była dla mnie świetną lekcją: nawet najdziwniejszy odczyt ma swoje logiczne wyjaśnienie – trzeba tylko cierpliwości, wiedzy i... odrobiny poczucia humoru.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Nie sądziłam, że miernik elektryczny może mi uratować randkę. Serio.

    Był czwartkowy wieczór, szykowałam się na kolację z moim (wtedy jeszcze świeżym) chłopakiem. Wszystko dopięte na ostatni guzik: sukienka wyprasowana, włosy ułożone, makijaż zrobiony tak, jakby miał go przetrwać huragan. I nagle... zgasło światło. Całe mieszkanie – ciemność. A przecież miałam jeszcze podgrzać lasagne!

    Pierwsza myśl – „to pewnie korki.” Druga – „gdzie jest latarka?!” Trzecia – „zaraz tu będzie i zobaczy mnie w świetle telefonu, biegającą po kuchni z rozwianym włosem jak z horroru klasy B.”

    Ale nie byłabym sobą, gdybym się poddała. Wyciągnęłam z szuflady stary miernik, który tata mi kiedyś zostawił mówiąc: „Na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo.” No i nie wiedziałam – do dziś – że mogę się zakochać... nie tylko w chłopaku, ale i w tym małym żółtym urządzeniu.

    Wzięłam się za sprawdzanie napięcia na listwie bezpieczników (oczywiście wszystko zgodnie z zasadami bezpieczeństwa – rękawiczki, sucho, bez pośpiechu). I co się okazało? Jeden z bezpieczników był niedokręcony – jakim cudem? Nie wiem. Może karma za ostatnią pizzę z mikrofalówki.

    Dokręciłam, światło wróciło, a ja w blasku żarówek wyglądałam znowu jak człowiek. Randka się udała, lasagne była idealna, a chłopak zapytał:
    – A skąd Ty właściwie wiedziałaś, jak to ogarnąć?

    Uśmiechnęłam się tajemniczo i powiedziałam tylko:
    – Mam swoje mierniki.

    Od tamtej pory miernik ma swoje stałe miejsce w mojej szufladzie… tuż obok eyelinerów i lakierów do paznokci. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy znów uratuje sytuację.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Zaskoczyło mnie światło, a raczej... jego brak.

    Moja przygoda z pomiarami elektrycznymi, która naprawdę mnie zaciekawiła, zaczęła się niewinnie - od taśmy LED zamontowanej pod szafką kuchenną. Na początku wszystko działało perfekcyjnie: światło było jasne, równomierne, tworzyło przyjemny klimat. Z czasem jednak coś zaczęło się zmieniać. Nie drastycznie, nie nagle - ledwo zauważalnie. Codziennie zdawało się świecić... trochę mniej.

    Myślałem, że to kwestia przyzwyczajenia oka albo zmieniającego się światła dziennego. Aż w końcu, po kilku miesiącach, dotarło do mnie, że coś jest nie tak - taśma ledwo się żarzyła. Sięgnąłem po multimetr i wtedy wszystko stało się jasne (dosłownie i w przenośni). Pomiar wykazał, że napięcie na wyjściu zasilacza drastycznie spadło. Okazało się, że tani, słabej jakości zasilacz przez ten czas powoli tracił swoją sprawność, a spadek napięcia następował stopniowo - tak powoli, że niemal niezauważalnie.

    Ta sytuacja nauczyła mnie, że czasem warto zaufać nie tylko oczom, ale też miernikowi - i że dobre pomiary potrafią rozjaśnić nie tylko taśmę LED, ale i sytuację techniczną.


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Raz podczas pomiaru rezystancji uziemienia na działce znajomego, licznik pokazywał praktycznie zero, byliśmy pewni, że coś się zepsuło ⚡😅Okazało się, że wbiliśmy sondę pomiarową tuż obok starego, zakopanego metalowego płotu, który działał jak gigantyczny uziom 🪓🌍Zamiast problemu z pomiarem, odkryliśmy tajne uziemienie sprzed 30 lat! Od tamtej pory zawsze sprawdzam, co jest pod ziemią zanim zacznę mierzyć 😉📏


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Mój przyjaciel to ten typ, co uważa, że miernik to dla ludzi bez instynktu, a instrukcje? Spisek mający zabić jego kreatywność. On działa sercem, intuicją i ewentualnie sztywnym palcem wskazującym. Kiedyś siadła mu lampa w łazience. Zamiast sprawdzić to jak człowiek, mówi: „Po co? Ja mam palce kalibrowane.” Jakby był jakimś elektrycznym Jedi, co wykrywa prąd po mrowieniu jąder. Wchodzi na taboret, zagląda do oprawki, robi poważną minę i mówi: „Czuję… faza jest silna w tym miejscu.”

    Wsadził palce do środka i nagle: PRASK! Gość zadrżał jak Nokia na wibracjach, podskoczył, obrócił się w locie, zleciał z taboretu jak w zwolnionym tempie z „Matrixa” i wylądował między mopem a kotem. Brwi mu się przypaliły w kształt znaku Batmana, a on wyglądał, jakby się bił z Pikachu i przegrał przez nokaut.

    I wtedy do łazienki wchodzi jego żona. Patrzy na niego . Cisza. On na podłodze dalej leży i słyszy tylko: „I znowu nie umarłeś…” - suchy komentarz, bardziej bolesny niż 230V przez paznokieć.

    Od tamtej pory, jak ktoś mówi „pomiar napięcia”, kumpel patrzy na swoją rękę, jakby to był relikt z wojny.  A ja wiem jedno – jak wygram CMP-1010, to będę go trzymał jak relikwię, żeby nigdy nie skończyć jak On. W końcu - jak mówił wujek Ben do Spider-Mana - „z wielką mocą w parze idzie wielka odpowiedzialność”. Zwłaszcza jak ta moc ma 230 woltów i czeka w oprawce lampy. :D


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Pewnego dnia robiłam pomiary w domku letniskowym znajomego. Wszystko szło sprawnie, aż do momentu, gdy napięcie między dwoma punktami wyniosło... 0 V. Sprawdzam jeszcze raz – to samo. W końcu pytam właściciela: „A zasilanie na pewno włączone?” – na co on: „A to trzeba?” 🙈

    Okazało się, że cały pomiar robiłam „na sucho”, bo ktoś zapomniał włączyć bezpieczników po zimie. Było śmiechu co niemiara, ale za to instalacja przeszła wszystkie testy – po ich włączeniu 😄


    • Ostatnia wizyta:
    • W serwisie od:
    • 0 pytań
    • 1 odpowiedzi
    • Brak ocen

    Jedna z najbardziej zaskakujących (i trochę rozbrajających) sytuacji jaka mnie spotkała, a związana jest z pomiarami elektrycznymi to historia o... multimetrze, który został „poświęcony” w imię nauki. 😅

    Podczas zajęć praktycznych w jednej ze szkół technicznych, uczeń miał zmierzyć napięcie w gniazdku sieciowym. Zamiast ustawić multimetr na pomiar napięcia AC, ustawił go na pomiar natężenia prądu (A)... i podłączył go prosto do gniazdka 230V. Efekt? Multimetr wyparował z cichym „puff”, wyłącznik różnicowoprądowy zadziałał błyskawicznie, a nauczyciel powiedział tylko:
    „I dlatego kochamy bezpieczniki i robimy ćwiczenia z tanim sprzętem.” 🙃

    Rozbawiło wszystkich, ale też uświadomiło, jak ważna jest świadomość ustawień przyrządu – i jak szybko teoria spotyka się z praktyką (czasem w chmurze dymu).

Czytaj także:

Historia zabezpieczeń
Społeczność

Historia zabezpieczeń

No cóż dostałem taką petardę od @Piotr Bibik , więc zakładam wątek

Więcej
Pomiar
Społeczność

Pomiar

Pytanie dosyć mocno techniczne: jak w obiekcie przemysłowym wykonać

Więcej
[KONKURS] Wakacyjne #LifeHacki z Milwaukee! ☀️⚡
Społeczność

[KONKURS] Wakacyjne #LifeHacki z Milwaukee! ☀️⚡

Znasz produkty Milwaukee? A czy potrafisz spojrzeć na nie z zupełni

Więcej
Podstawy SEO dla małych firm, czyli jak zyskać klientów z sieci?
Blog

Podstawy SEO dla małych firm, czyli jak zyskać klientów z

Czym jest SEO i dlaczego jest kluczowe do skutecznego prowadzenia b

Więcej
Konkurs "Jakość połączeń"
Blog

Konkurs "Jakość połączeń"

Wracamy do Was z kolejnym konkursem! Podejmij wyzwanie eksperta Wag

Więcej
Konkurs "Łączy nas napięcie x Schneider Electric"
Blog

Konkurs "Łączy nas napięcie x Schneider Electric"

Nasz konkurs to 20 tygodni rywalizacji, 10 pytań i nagrody o wartoś

Więcej