Nie wiatr ani śnieg, lecz korozja
W rozmowach o trwałości instalacji fotowoltaicznej najczęściej mówi się o modułach czy falownikach. Tymczasem to konstrukcja wsporcza jako pierwsza ulega degradacji. I nie przez wichury czy przeciążenia śniegowe, lecz przez korozję – postępującą powoli, często niezauważalną gołym okiem.
Wilgoć – katalizator reakcji elektrochemicznych
Najważniejszym czynnikiem korozyjnym jest wilgotność – nie tylko w powietrzu, ale i w gruncie. Mgły, kondensacja pary wodnej, wysoka wilgotność względna przyspieszają procesy elektrochemiczne niszczące powłoki ochronne.
Zanieczyszczenia przemysłowe i komunalne
Drugim istotnym źródłem zagrożenia są tlenki siarki (SOx) i azotu (NOx), obecne w pobliżu hut, elektrociepłowni czy gęsto zaludnionych osiedli z piecami węglowymi. W połączeniu z wilgocią tworzą one kwasy tlenowe (m.in. siarkowy i azotowy) – jedne z najbardziej agresywnych związków dla stali.
Zasolenie – nie tylko nad morzem
Powszechnie wiadomo, że konstrukcje PV przy wybrzeżach narażone są na związki chloru. Mniej oczywiste jest to, że zasolenie pojawia się także w rzekach i zbiornikach wodnych w wyniku zrzutów przemysłowych. Podmokłe grunty i tereny zalewowe akumulują sole w glebie, a nawet woda deszczowa w miastach bywa pełna agresywnych jonów.
Korozja galwaniczna – ukryta pułapka
W instalacjach PV często łączy się stal ocynkowaną, aluminium i stal nierdzewną. Różnice potencjałów elektrochemicznych prowadzą w środowisku wilgotnym do powstawania ogniw galwanicznych. W takim układzie metal o niższym potencjale (np. cynk) ulega przyspieszonej degradacji, podczas gdy inny (stal nierdzewna) pozostaje chroniony.
Nowoczesne powłoki cynkowe domieszkowane aluminium i magnezem zmniejszają ryzyko, ale – jak podkreślają eksperci – różnica potencjałów nadal istnieje i nie eliminuje zagrożenia w środowiskach zasolonych czy wilgotnych.
Biały nalot czy rdza – jak odróżnić?
Instalatorzy często dostrzegają biały osad na elementach konstrukcji. To naturalna warstwa tlenków i wodorotlenków aluminium lub magnezu – pełniąca funkcję ochronną. Problem pojawia się dopiero przy brązowym lub pomarańczowym nalocie, który oznacza obecność tlenków żelaza, czyli korozję nośnej części konstrukcji.

Zdjęcie wygenerowane przez AI
Badania i nowe standardy ochrony
Firma Enzeit Technik, we współpracy z naukowcami z UWM, prowadzi badania odporności powłok wykraczające poza standardową komorę solną ISO 12944. Oprócz niej stosuje się:
-
badania elektrochemiczne – odwzorowujące środowiska kwaśne i przemysłowe,
-
pomiary utraty masy w czasie rzeczywistym,
co daje dokładniejszy obraz realnych zagrożeń dla konstrukcji PV.
Na tej podstawie firma może udzielać rozszerzonych gwarancji na perforację powłoki bez potrzeby kosztownych analiz gleby w zewnętrznych laboratoriach.
Praktyczne wnioski dla projektantów i inwestorów
-
Unikaj łączenia różnych metali – szczególnie w wilgotnym lub zasolonym środowisku.
-
Dobieraj powłoki ochronne do realnej klasy korozyjności środowiska (C3–C5 wg ISO).
-
Stosuj powłoki z dodatkiem Al i Mg, które wykazują efekt samozabliźniania.
-
Chroń miejsca krytyczne – spawy, cięcia, złącza wymagają dodatkowych zabezpieczeń.
-
Edukacja instalatorów – usuwanie ognisk rdzy i używanie farb naprawczych to podstawa.
Podsumowanie
Korozja to jedno z głównych zagrożeń dla trwałości instalacji PV. Postępuje powoli, ale potrafi zniszczyć konstrukcję szybciej niż wichura czy obciążenie śniegiem. Jej źródła to nie tylko wilgoć, lecz także zanieczyszczenia przemysłowe, zasolenie i połączenia różnych metali.
Nowoczesne podejście do ochrony antykorozyjnej – oparte na badaniach elektrochemicznych, właściwym doborze powłok i eliminacji ryzykownych połączeń materiałowych – to dziś standard profesjonalnych inwestorów i projektantów.

Komentarze (0)