Dla europejskich gigantów motoryzacyjnych nadchodzą trudne czasy. Już od stycznia przyszłego roku wejdą w życie nowe, zaostrzone normy emisji spalin. Bez szerokiej gamy modeli elektrycznych, dostosowanie się do wymogów będzie niemal niemożliwe. Nawet Toyota, która od lat stawia na hybrydy, nie spełnia tych norm, przekraczając dopuszczalne limity o 11 g/km CO2. Mimo to Unia Europejska nie planuje opóźnienia wprowadzenia restrykcyjnych przepisów.
Kryzys w branży motoryzacyjnej
W obliczu nadchodzących regulacji, wielkie koncerny, takie jak Stellantis i Volkswagen, mogą stanąć w obliczu poważnych wyzwań. Volkswagen, z powodu zawirowań, rozważa zamknięcie niektórych swoich zakładów w Niemczech, a sytuacja jest napięta. Unijni urzędnicy, mimo trudności, pozostają niewzruszeni i nie zamierzają opóźniać zmian.
Stowarzyszenie Europejskich Producentów Samochodów (ACEA) zwróciło się do Unii Europejskiej z prośbą o dwuroczne przesunięcie wejścia w życie nowych norm emisji CO2. Jeśli nie dojdzie do odroczenia, od stycznia 2025 roku producenci mogą zostać ukarani grzywnami sięgającymi 13 miliardów euro rocznie tylko z tytułu sprzedaży samochodów osobowych. Kara wyniesie 95 euro za każdy gram CO2 przekraczający 94 g/km.
Dostosowanie do nowych wymagań może okazać się dla wielu producentów niemożliwe, co może prowadzić do czasowego wstrzymania produkcji nawet 2 milionów pojazdów.
Unia Europejska i jej twarda postawa
Unia Europejska jest nieugięta w swojej decyzji. Urzędnicy twierdzą, że europejscy producenci mieli „wystarczająco dużo czasu” na adaptację do nowych norm. Żadne z obecnych obaw dotyczących wprowadzenia nowych przepisów nie wpływają na decyzje ostateczne.
Argumenty producentów o braku zainteresowania konsumentów elektrykami, w obliczu problemów takich jak zakończenie dopłat, przerwane łańcuchy dostaw czy wzrost cen energii, nie przekonują decydentów. Mimo spadającej sprzedaży elektryków Unia kontynuuje promowanie pojazdów w pełni elektrycznych i zaostrza normy także dla hybryd plug-in.
Perspektywa na przyszłość
Sytuacja może doprowadzić do tego, że rynek motoryzacyjny w Europie zostanie zdominowany przez chińskich producentów. Dzięki solidnym podstawom finansowym chińskie firmy są w stanie poradzić sobie z wysokimi cłami i rygorystycznymi normami.
Jakie są Wasze przewidywania na przyszłość rynku motoryzacyjnego w Europie? Czy europejscy producenci mają szansę na adaptację, czy chińskie marki będą dominować? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach!
Komentarze (0)