Blisko 30 organizacji związkowych z kompleksu górniczo-energetycznego Bełchatów i Turów zwróciło się do Premiera z apelem o wsparcie budowy elektrowni jądrowej w regionie bełchatowskim. Związkowcy podkreślają, że to szansa na uniknięcie kryzysu społeczno-ekonomicznego, który mógłby dotknąć tysiące pracowników po zakończeniu wydobycia węgla brunatnego około 2036 roku.
Elektrownia jądrowa jako szansa na stabilność regionu
Obecnie w kopalni węgla brunatnego Bełchatów zatrudnionych jest 4,5 tysiąca osób, a w elektrowni pracuje 2,7 tysiąca pracowników. Łącznie z kooperantami, zależnymi firmami oraz podwykonawcami, zatrudnienie w sektorze górniczo-energetycznym w Bełchatowie wynosi ponad 12 tysięcy miejsc pracy. Związkowcy argumentują, że zamknięcie kopalni i elektrowni bez planu zastępczego grozi pogłębieniem problemów gospodarczych i społecznych regionu.
Potencjał regionu – infrastruktura i wykwalifikowana kadra
Związkowcy zwracają uwagę na mocne strony regionu Bełchatowa jako potencjalnej lokalizacji dla elektrowni jądrowej. Wskazują na istniejącą sieć elektroenergetyczną, zasoby wodne oraz infrastrukturę przemysłową, a także na wysokie kwalifikacje techniczne pracowników regionu. Istniejąca infrastruktura, a także zasoby wodne, zdaniem związkowców mogą być wykorzystane przy planowanej transformacji energetycznej. Zdecydowane poparcie wyrażono dla możliwości budowy elektrowni jądrowej przez PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, która dysponuje odpowiednim zapleczem technicznym.
Argumenty za Bełchatowem:
- Istniejąca infrastruktura – sieć elektroenergetyczna i tereny przemysłowe.
- Zasoby wodne – kluczowe dla chłodzenia obiektów jądrowych.
- Potencjał pracowniczy – wykwalifikowana kadra inżynieryjna i techniczna.
- Akceptacja społeczna – region przemysłowy o wysokim poziomie poparcia dla dalszych inwestycji energetycznych.
- Wsparcie ze strony PGE GiEK – wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu zasobami energetycznymi.
Bełchatów na tle Programu Polskiej Energetyki Jądrowej
Obecny Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o mocy 6-9 GW przez Polskie Elektrownie Jądrowe. Pierwsza ma powstać w Lubiatowie na Pomorzu, a rząd rozważa dodanie do planu również mniejszych reaktorów SMR. Region bełchatowski, zdaniem związkowców, doskonale wpisuje się w cele PPEJ i może być kluczowym elementem transformacji energetycznej Polski.
Związkowcy ostrzegają przed przedwczesnym zamknięciem kompleksu
Organizacje związkowe wskazują na konieczność rozważnej transformacji, aby uniknąć problemów, jakie dotknęły Dolnośląskie Zagłębie Węglowe w Wałbrzychu. Przedwczesne zamknięcie kopalni i elektrowni bez planu alternatywnego może prowadzić do społecznych i gospodarczych trudności, które mogłyby pozbawić region perspektyw rozwoju na lata.
Apel do rządu – oczekiwanie na decyzje i programy
W apelu skierowanym do Premiera RP związkowcy wyrazili nadzieję na rozpoczęcie rozmów nad przyszłością energetyczną Bełchatowa. Jak zaznaczył Jacek Kaczorowski, prezes PGE GiEK, firma rozpoczęła już wstępne analizy pod kątem projektów jądrowych w centralnej Polsce. Finalna decyzja, kiedy nastąpi wybór ostatecznej lokalizacji elektrowni jądrowej, nadal jest przedmiotem ustaleń na poziomie rządowym.
Komentarze (1)
Sporo miałem do czynienia z górnictwem i energetyką i nie sadze żeby rozwiązanie problemu Bełchatowa było tak proste jak przedstawiają związkowcy. Czuję pot na swoich plecach i nagle się przebudzili, a gdzie byli przez ostatnie lata ? Nawet jezeli się założy że powstanie na tych terenach elektrownia atomowa, to trzeba mieć świadomość iż nie wchłonie do pracy tyle tysięcy ludzi. To nie może sie zdarzyć. Do obsługi elektrowni atomowej potrzeba przede wszystkim o wiele mniej ludzi a ci co są potrzebni są to bardzo specjalistycznie wykształceni pracownicy. Owszem na niektóre stanowiska można przeszkolić, przebranżowić część ludzi, ale zabawa w atom to zupełnie inna bajka. Ci związani z dystrybucja energii i tak nie maja się o co bać I tak będą wykonywać swoje zadania. Tak samo inni związani kooperatywą dla dystrybucji energii. Najgorzej będą mieli niestety ludzie związani z kopalnią. I dlatego myślę sobie, że samo zamknięcie kopalni powinno zaprzątać głowy wszystkich a nie sama elektrownia. Budowa elektrowni to czas co najmniej 10 lat budowy. To nie jest postawienie hali produkcyjnej gdzie po roku lub dwóch można przenieść pracowników.