Granica między człowiekiem a maszyną się zaciera
Jeszcze do niedawna wizje ludzi wyposażonych w cybernetyczne oczy czy implanty mózgowe należały wyłącznie do świata literatury i gier science fiction. Dziś coraz więcej wskazuje na to, że przyszłość pełna ludzi wspieranych technologią jest znacznie bliżej, niż nam się wydaje. O kierunku, w jakim zmierza biohacking i augmentacja człowieka, opowiedział Peter Joosten – futurysta, badacz i popularyzator nowych technologii.
Czym właściwie jest biohacking?
Biohacking to termin obejmujący wszystkie działania zmierzające do poprawy zdolności ludzkiego organizmu – fizycznych, psychicznych i poznawczych – przy użyciu nowoczesnych technologii. Choć niektóre rozwiązania są dziś już standardem w medycynie (np. implanty ślimakowe czy stymulatory serca), to nowa fala innowacji wychodzi daleko poza terapię. Mówimy o protezach sterowanych myślą, wszczepach poprawiających koncentrację czy interfejsach mózg-komputer.
Jak podkreśla Joosten, biohacking obejmuje zarówno technologie ingerujące w nasze ciało, jak i bardziej subtelne rozwiązania, takie jak analiza genetyczna czy personalizowana suplementacja.
Czy „ulepszeni ludzie” to realny scenariusz?
Według eksperta – tak, ale z zastrzeżeniem. Technologie augmentacyjne rozwijają się dynamicznie, jednak ich wdrożenie na szeroką skalę napotyka przeszkody: zarówno natury technicznej, jak i etycznej. O ile implanty czy egzoszkielety wspierające osoby z niepełnosprawnościami nie budzą kontrowersji, to augmentacja zdrowych ludzi już tak.
Joosten przypomina, że już teraz w wojsku testuje się sterowanie dronami za pomocą myśli. W laboratoriach opracowuje się również narzędzia do zwiększania wytrzymałości, zmniejszania potrzeby snu czy zwiększania zdolności poznawczych. Na razie to eksperymenty, ale przyszłość wydaje się przesądzona – różnica między naturalnym a ulepszonym ciałem będzie coraz mniej wyraźna.
Regulacje nie nadążają za technologią
Jednym z najważniejszych wyzwań, jakie niesie ze sobą biohacking, są kwestie prawne i etyczne. Czy możliwe będzie wymaganie przez pracodawcę wszczepienia implantu poprawiającego wydajność? Czy dane pozyskiwane z mózgu będą objęte ochroną prawną?
Na te pytania wciąż brakuje odpowiedzi. Chile jako pierwsze państwo uznało dane mózgowe za element prywatności, ale globalne standardy dopiero się kształtują. Joosten ostrzega: jeśli rządy nie zaczną działać proaktywnie, technologia wyprzedzi prawo.
Rola sztucznej inteligencji w biohackingu
W przyszłości nie tylko urządzenia, ale też algorytmy będą współpracować z naszym ciałem. Już dziś AI analizuje dane genetyczne czy monitoruje parametry zdrowotne. Wkrótce może odpowiadać za automatyczne reakcje organizmu – np. uwalnianie neuroprzekaźników w odpowiedzi na stres.
Interfejsy mózg-komputer nie istnieją bez wsparcia sztucznej inteligencji, która tłumaczy impulsy neuronowe na konkretne działania. W przyszłości może to pozwolić np. osobom z niepełnosprawnościami obsługiwać komputer lub telefon samą myślą.
Przyszłość pełna pytań
Czy wszyscy staniemy się „cyborgami”? Zdaniem Joostena – nie. Biohacking zyska popularność, ale pełna cyborgizacja raczej nie nastąpi. Większość ludzi nadal będzie ostrożna wobec trwałych modyfikacji ciała. Zmiany pojawią się najpierw w armii, sektorze medycznym i wśród najzamożniejszych użytkowników technologii.
Jednak nawet bez spektakularnych implantów, za 50 lat możemy być ludźmi o całkowicie nowym potencjale: wolnymi od chorób genetycznych, o wyższej wydajności poznawczej, wspomaganymi przez sztuczną inteligencję – taką, która nie tylko doradzi, ale też zrozumie nasze ciało lepiej niż my sami.
Komentarze (0)