Czy wyłączać urządzenia "czuwające"?

Moje długoletnie obserwacje dotyczące sprzętów na tzw. czuwaniu z grubsza pokrywają się z tym do czego przyznają się producenci w swoich wytycznych serwisowych. Zacznijmy od początku. Skąd wziął się system zasilania z czuwaniem ? Zasilaniem tzw. czuwaniu powstały w wyniku sterowania urządzeń poprzez piloty bezprzewodowe. na początku były to odrębne zasilacze do odbiorników podczerwieni lub radiowych, gdzie przekaźnik w tym zasilaczu po odczytaniu rozkazu z pilota załączał właściwy zasilacz urządzenia. Służyło jedynie dla wygody konsumenta i traktowane było jako element luksusu. czasem sterowanie bezprzewodowe urządzeniami stało się standardem i dlatego zasilacze urządzeń były coraz bardziej rozbudowane, gdyż układ zasilania odbiornika (najczęściej podczerwieni) były zintegrowane z zasilaczem głównym. Można powiedzieć że zasilacz to główny element urządzenie. Najczęstszą przyczyną uszkodzeń jest zasilacz. Każdy kto choć trochę zna się na elektronice wie jak trudnym jest zaprojektowanie dobrego zasilacza. Kiedyś urządzenia miały swoje wyłączniki mechaniczne. Za pomocą tych wyłączników odcinało się całkowicie urządzenie od prądu. Najtrudniejszą rzeczą dla urządzenia jak i zasilacza moment ich załączenia. Powstaje wtedy efekt tak zwanego udaru prądowego. Jest tu analogia do rozruchu silnika. Wszyscy wiemy co to znaczy miękki start przy załączeniu silnika. To samo dotyczy urządzenia elektronicznego zasilanego przez zasilacz. Cała elektronika w urządzeniach jest większości przypadku niskonapięciowa, ale też pobiera jednorazowo sporo energii. Trzeba przecież momentalnie zasilić kondensatory i układy logiczne, elektronikę. Zasilacze dawniej były niejednokrotnie bardzo skomplikowane i nieraz trudne w naprawach. Do tego doszły jeszcze wymagania środowiskowe i tak powstały zasilacze z układami czuwania o poborze mniejszym od jednego wata. Zasilacze takie umożliwiają „miękki „ start urządzenia co częściowo zapobiega częstym uszkodzeniom zasilaczy. Z tego tez powodu producenci w pewnym momencie zrezygnowali z wyłącznika zasilania. I teraz przechodzimy do sedna sprawy. Statystycznie szybciej może nastąpić uszkodzenie urządzenie przez ciągłe załączanie i wyłączanie je z prądu niż pozostawienie na czuwaniu i dokonanie załączenia przez elektronikę. Pamiętam że były tez urządzenia które w czuwaniu miały baterie, ale ze względu na konieczność wymiany baterii nie przyjęły się na rynku. Co innego z urządzeniami które posiadają jakieś wstępne nastawy i wyłączenie ich powoduje ze nie tylko będziemy musieli się zmierzyć po załączeniu z ustawieniem ich zegara ale również z dokonaniem wstępnych nastaw by pracowało poprawnie lub zgodnie z tym jak chcemy żeby pracowało. Tutaj to już nasza sprawa czy co rano chcemy się w to bawić. Robiłem kiedyś symulację ile pieniędzy zaoszczędzę wyłączając telewizor ze stanu czuwania. Były to takie przecinkowe kwoty że jedynie ujęcie ich na przestrzeni roku przyniosły parę złotych. W moim przypadku, mojego telewizora to 6 zł na rok. I teraz wszystko pozostaje do rozstrzygnięcia indywidualnego. Miłośnicy oszczędności za wszelką cenę i ci którzy cieszą się każdą złotówką, ale uprzedzam w skali roku, bo w skali miesiąca chyba raczej nie, będą wyłączać swój telewizor. Zieloni powiedzą że globalnie to bardzo dużo. Ale zieloni już nie jedno skopali a potem trzeba wypić to piwo. Faktem jest że prawdopodobieństwo wzrostu uszkodzeń urządzeń jest większe przy miękkim starcie niż przy udarze elektrycznym. Efekt _ kosztowna naprawa, która nie zrekompensuje zysków z oszczędzania lub nawet wydatek na nowe urządzenie. I nie ma co pomijać faktu że z jednej strony mówi się ze chronimy przyrodę i kasę a z drugiej powstaje góra elektrośmieci z którą nie wiadomo do końca co zrobić.

Jeżeli chodzi o ładowarki to jeśli nie zapomnę to je wyciągam z gniazdek ale też nie robię sensacji że dla oszczędności będę je wyciągał. Tak jak wyżej. Trudno jest mówić o spektakularnych  oszczędnościach, ale ładowarka nie jest czymś co musi być cały czas w gniazdku i estetycznie tez nie wygląda najlepiej.  Kończąc swoja wypowiedź chce tylko napisać że nie można dać się zwariować. Jest tle urządzeń, które pobierają zasilanie choć w teorii z nich nie korzystamy, iż powinniśmy wyłączyć niektóre aparaty w rozdzielni, wskaźniki, liczniki, czujki, alarmy itd.itp. Zdrowy rozsądek i szukajmy oszczędności tam gdzie naprawdę można je odczuć.

U mnie prawie wszystko, co może być na noc wyłączone jest na listwach zasilających, bądź na wyłącznikach sterowanycy pilotami. Jedynymi urządzeniami stale podłączonymi do zasilania są zegarki. (Czasem laptop, czy ładowarki do telefonów też zostawię).

Ale ogólnie polecam się zaopatrzeć w listwy, bądź właśnie wyłączniki na pilota, by wszystko, co nie musi, nie "czuwało" w nocy.

W moim przypadku sprawa wygląda następująco: 

1. Wszystkie możliwe zasilacze, ładowarki itp. gdy nie są używane odłączam od zasilania, nie tylko ze względów finansowych, lecz również bezpieczeństwa, czuję się o wiele lepiej gdy przewody nie wiszą luźno, podłączone do sieci.

2. Urządzenia czuwające typu TV, drukarki, itp. mam podłączone pod listwy zasilające i je wyłączam, jedynie w uśpieniu zachowuję laptopa i router, laptopa dlatego, że jest już trochę wiekowy i wyłączenie go i ponowne włączenie muszę zaplanować w kalendarzu aby na spokojnie mógł się włączyć:)

3. Wygoda. Tak się zdarzyło, że płyta indukcyjna, mikrofala, pralka, kuchenka, zakupiłem taką. że po włączeniu zaczyna się orkiestra każdy sprzęt zaczyna grać i oczywiście trzeba ustawić godzinę, nie mam ochoty tego powtarzać codziennie.