Przeciążony obwód

Częsta jest to sytuacja i na przyszłość proponuję zmianę w rozmowie. Klient nie lubi słyszeć że się czegoś nie da, lub ze ktoś mu na coś nie pozwala - od razu rodzi się bunt. W takich sytuacjach proponuję inne podejście na etapie prowadzenia rozmowy. 

1 - zapytać klienta, czy lokal  jest jego własnością i czy jest ubezpieczony oraz, czy składka za ubezpieczenie jest wysoka?

2 - poinformować klienta, że są dwa rozwiązania jego problemu. W obu przypadkach urządzenie powinno działać. Jedno rozwiązanie jest porządne bezpieczne zgodne z przepisami, polega na rozbudowie instalacji i o tym możecie porozmawiać. Drugie, tańsze i do którego znajdzie wielu chętnych to wymiana zabezpieczenia na "większe", ale Ty się tego nie podejmiesz i grozi to wypadkiem np. pożarem i co ważne może skutkować odmową wypłaty odszkodowania.

3 - wytłumaczenie. Należy poprosić klienta, aby (nawet jeśli nie zna się na elektryce) zapisał sobie hasło: obciążalność długotrwała przewodów. Następnie należy wyjaśnić, że podczas przepływy prądu przewody się rozgrzewają. Wzrost temperatury może doprowadzić do uszkodzenia izolacji przewodów przez co będą się nadawały do wymiany a w skrajnych przypadkach może dojść do pożaru. Rolą "bezpiecznika" jest zabezpieczyć przewód przed przegrzaniem się. Jeśli "bezpiecznik" zostanie wymieniony na większy, to instalacja będzie działać, nawet może nie będzie się wyłączać ale przez to przewody będą się przegrzewać i w razie pożaru rzeczoznawcy którzy przyjdą likwidować szkodę z ramienia ubezpieczyciela od razu zauważą że "bezpiecznik" jest źle dobrany do przekroju przewodu. Wówczas mają podstawy do odmowy wypłaty odszkodowania a klient na stopie cywilnej będzie mógł sądzić się z "elektrykiem" o odszkodowanie. 

Jeśli do tego dodasz, że możesz się podjąć tylko rozbudowy instalacji i zaproponujesz sposób ułożenia przewodów, aby nie trzeba było kuć ścian to znaczna część klientów się zgodzi. Owszem będą tacy, którzy zdecydują się na "złotą rączkę", ale to już nie Twój problem bo to nie Twoja odpowiedzialność. 

Warto zaznaczyć, że w przytoczonej propozycji działają "mechanizmy":

1 - od razu informujesz że klient ma kilka możliwości
2 - ubezpieczenie płaci aby mieć "święty spokój" a tu na własne życzenie grożą mu konsekwencję - to zostaje w głowie i pracuje na korzyść rzetelnie wykonanych prac.
3 - widzi, że Ty będąc ekspertem nie chcesz zarobić (zbyt duże ryzyko).
4 - zostawiłeś klientowi informacje jak może w obiektywnych źródłach zweryfikować podawane przez Ciebie informacje. Co poprawia Twoją wiarygodność.

P.S.
Pana Henia zapytałbym przy kliencie, czy bardzo mu się za # spieszy i czy chce brać na swoje sumienie wypadek i czy gotów jest z własnego prywatnego majątku pokryć szkody np. pożaru bo taka wymiana będzie zakwalifikowana jako działanie celowe i jeśli nawet ma firmę i opłaca ubezpieczenie OC to ubezpieczyciel za taką "akcje" nie weźmie odpowiedzialności.

Świetnie opisałeś, uśmiałem się bardzo. Ale taka niestety rzeczywistość......

Mądry debila nie przeskoczy (taki żarcik na piąteczek:)))

No cóż, nie każdy rozumie powagę "zagrożenia pożarem" a w tym przypadku dodatkowo brak podstawowej ochrony przy porażeniu. Wątpie żeby ten "klient" przejmował się pomiarami, a skoro nie rozróżnia FR'a od ESa to tym bardziej dalsze tłumaczenie nie ma większego sensu - taki typ, no ale w takim przypadku ewentualny pożar to już jego problem. 
 

Nie życzę nikomu źle, ale post za jakiś czas o pożarze tej instalacji rozbawiłby mnie.