Kolejny wypadek

Przykre jest to, że zdrowie i życie jednych jest zagrożone przez niedbalstwo i ignorancje drugich! Takich zagrożeń jest bardzo dużo na każdym kroku, pokazuje to wątek "Fuszerka"

Fuszerka! (laczynasnapiecie.pl)

Co do słupów oświetleniowych, jakiś rok temu zamieściłem zdjęcia pokazujące uziemienie kilku słupów na parkingu. Do dzisiaj nic nie zmieniono, zastanawiam się czy nie powinienem tego zgłosić do odpowiedniej instytucji. Jakie jest wasze zdanie? Jeśli tak to gdzie? Może najpierw do zarządcy obiektu?

Sprawa jest smutna i poważna. Komentarze też nie zostawiają złudzeń co do powagi tej sytuacji. Natomiast chciałbym trochę chłodnym okiem spojrzeć na całość tematu pod tytułem bezpieczeństwo instalacji elektrycznych.

Zdarzenia takie jak to opisane są i będą wciąż obok nas, gdyż nie jesteśmy w stanie w 100% wyeliminować wszystkich zagrożeń. Takie przypadki zdarzają się w państwach gdzie świadomość bezpieczeństwa i kultura pracy przy instalacjach jest o wiele większa niż u nas. Wynika to oczywiście z wielu przyczyn. Podstawowym moim zdaniem jest to świadomość. Świadomość nas, użytkowników, jak i instalatorów, monterów, kierowników robót oraz ludzi odpowiedzialnych za kwestie instalacyjne i bezpieczeństwa. 

Zawsze można sobie zadać pytanie. A czy ja zawsze przestrzegam norm bezpieczeństwa ? O ile zwykły człowieczek nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń, to elektryk, elektronik, automatyk już powinien. Jeżeli czasami machamy ręką, przymykamy oko na jakieś zdarzenia, niedoróbki lub ustępstwa wobec przepisów i norm to to nie powinno już mieć przyzwolenia. I ani w tym konkretnym przypadku, ani w żadnym innym nie chcę forować wyroków, bo nie wiem czy to było zaniedbanie jakichś służb, ludzi, czy też zdarzenie techniczne którego nikt nie był w stanie przewidzieć. Bo o ile powinny być dokonywane przeglądy, badania, pomiary, to nie jesteśmy w stanie przewidzieć przypadków losowych. Może ktoś wcześniej w ten słup uderzył w miarę delikatnie nie pozostawiając śladów, ale spowodował poluzowanie jakiegoś przewodu i w końcu po czasie nastąpiło spotkanie sie przewodu z obudowa latarni.

Jak by nie patrzeć i jak by nie komentować takich zdarzeń zawsze dojdziemy do punktu wyjściowego jakim jest świadomość, przestrzeganie przepisów i norm, zasada dobrze wykonanej roboty, a następnym krokiem jest konstruować, wymyślać takie urządzenia, konstrukcje które maksymalnie zabezpieczą nas i wszystkich dookoła od potencjalnych zagrożeń.

Jako zawodowy rolkarz, a raczej osoba która na rolkach jeździ do pracy i wraca to nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy chwytam za latarnie( a jest to najlepsze miejsce do przystanięcia czy zredukowania prędkości) i mnie razi prąd... Jest to niedopuszczalna sytuacja! Pytanie brzmi, kto odpowiada za stan i utrzymanie latarni ?

Masakra, całe szczęście że chłopak przeżył. Ciekawe kiedy (o ile w ogóle) odbywał się ostatni przegląd latarni.

Kompletna tragedia, dlaczego tego nikt nie sprawdza, a po drugie, jak można to zrobić w taki sposób aby mogło dojść do takiego wypadku. Nie wiem jak takie rzeczy przechodzą.